Wtorkowe notowania TSLA rozpoczęły się od sporych wzrostów, ale później było już gorzej. W efekcie po otwarciu dnia na poziomie 239,42, na koniec dnia kurs osunął się do 232,78. Na gruncie analizy technicznej ten nieudany rajd kupujących był zwykłym odwrotem z poziomu dołka z 26 czerwca (240,79). Takie zachowanie sugeruje też, że ostatnie dwa dni to było tylko odreagowanie trwających od ponad miesiąca spadków. W tej sytuacji należy się liczyć z ponownym spadkiem w okolicę wsparcia na 212,38. A w bardziej pesymistycznym scenariuszu z atakiem na strefę popytową 196-205, jaką tworzy linia wsparcia poprowadzona po dołkach ze stycznia i kwietnia br. oraz 200-dniowa średnia. Tam jednak powinien być kres spadków. Zejście niżej na tę chwilę wydaje się mało realne.